Witam, kiedy byłem na poprzedniej beczkolandi miałem w swoim posiadaniu pierwszą beczkę, zeżartą przez rudego nie miłosiernie. Myślałem nad remontem, stwierdziłem że to bez sensu. Cena jaką za nią zapłaciłem to 1000, patrząc na to że pojeździłem nią rok, silnik 300D jest zdrowy jak dzwon, samochód jest kompletny całkowicie, sprawny mechanicznie bez jakichkolwiek wyjątków, a środek jest w bardzo dobrym stanie. Mogę uznać że nie straciłem. Długo szukałem budy. Nie chciałem takiej ze wstawianą podłogą tylko oryginalna w dobrym stanie. 3 tygodnie temu dostałem telefon od przyjaciela od którego zaraziłem się W123. Ze jest beczka do kupienia. Wróciłem z Warszawy, gdzie studiuje do Radomia pojechałem obejrzałem, właściciel młody chłopak wygarną ją od jakiegoś dziadka, miał ja robić, stracił zapał. Cenił 3000 oddał za 1800. Samochód, nie pordzewiały, podłoga zdrowa, jeden próg troszkę nadgryziony przy miejscu na podnośnik drugi zdrowiutki. Silnik 200D, środek zajechany jak gacie starej baby, maska piękna zielona przy całym siwym kolorze samochodu.

[/URL]

[/URL]
Sesja kończy mi się 14 lutego, wtedy będzie robota, na pierwszy ogień konserwacja podłogi, wymiana mostu bo wyje, no i przerzut silnika, z całym szacunkiem ale 2 litrówką jazda to udręka:)